Podczas wizyty u babci spała na środku wielkiego łóżka.
Na chwilę zeszłam do kuchni, wstawić ryż.
Naraz ŁUP! i wrzask dziecka.
Spadła!! A przecież spała! Na środku wielkiego łóżka!
Spadła na głowę, nabiła sobie na czole guza.
(Nie poszłam do lekarza, choć może powinnam. Obserwowałam ją.
Podobno jeśli płacze, to znaczy, ze jest w porządku.
Gdyby upadła i ucichła, nie ruszała się, trzeba natychmiast skontaktować się z lekarzem.
Gdyby jakiś czas po upadku była marudna, nie chciała jeść, wymiotowała, wtedy też trzeba skontaktować się z lekarzem.)
Siedziałam na kanapie, czytając, szyjąc, wszystko jedno.
Naraz moje dziecko wdrapało się na kanapę.
O rajuśku, jak ona to zrobiła? Wcześniej nie potrafiła!
Obserwowałam co zrobi.
Podniosła sobie z tej kanapy co potrzebowała i skierowała się ku zejściu.
Ale jak się skierowała!
Normalnie! Po prostu! Jakby kanapa nie miała krawędzi tylko była na przykład dywanem!
Złapałam ją przeczuwając, że nic sobie nie robi z różnicy wysokości.
Jakże cieszyłam się, że tym razem byłam w pomieszczeniu, gdy ten krok w jej rozwoju miał miejsce!
I jeszcze jedna sytuacja, ale ta zmroziła mi krew w żyłach.
Barierka w łóżeczku Młodej sięgała jej mniej więcej pod paszki.
No nie ma siły żeby wyszła, w moim mniemaniu była bezpieczna, nawet zostawiona na chwilę w pokoju.
Ona spała, a ja zajmowałam się obiadem w kuchni.
Naraz słyszę dziwny dźwięk, dźwięk wazy, która stała na parapecie.
Co jest?
Wchodzę do pokoju i mało nie padłam w progu.
Moje dziecko stało na parapecie i bawiło się wazą...
Jej łóżeczko stało przy oknie, które czasem było otwarte.
Całe, niewiarygodne szczęście, że nie tym razem...
Okno, a za oknem siedem pięter w dół...
Nie sądź, że jeśli dziecko jeszcze się nie przemieszcza, to możesz zostawić je i będzie bezpieczne.
Nigdy nie wiesz kiedy się zacznie przemieszczać i czy to czasem nie będzie ten moment, kiedy pójdziesz do łazienki czy kuchni.
Moja znajoma posadziła dziecko w dość wysokim wózku.
- Nie, nie wypadnie!
Nie wypadnie, bo do tej pory nie wypadł?
Możesz mieć szczęście i faktycznie nie wypadnie, ale możesz go nie mieć.
Bądź ostrożna. Dziecko się rozwija, nabywa nowych umiejętności, może Cię zaskoczyć.
Ono nie ma jeszcze wyczucia, włączonego myślenia o konsekwencjach, niestety.
To my jesteśmy mózgiem chroniącym nasze dziecko.
Musi być ciągle czujny, ciągle włączony.
Życzę, żebyście nie doświadczyli żadnych wpadek.
Pozdrowienia.
Oj na dzieci niestety trzeba uważać. Moja mama opowiadała mi jak jej koleżanka właśnie w taki sposób straciła dziecko. Chłopczyk miał dwa lata, bawił się w swoim pokoju z kolegą, mniej więcej w jego wieku, w pokoju było otwarte okno (dzieci były na tyle małe że nikt by nie przypuszczał że są w stanie do niego dotrzeć, okno wysoko, żadnych mebli, krzeseł w pobliżu). Rodzicielki rozmawiały w pokoju obok. Nagle wrzask, krzyk, kobieta wpadła do pokoju, jednego dziecka brak. Chłopczyk wdrapał się na parapet i wyleciał z trzeciego piętra. Zginął na miejscu. Tragiczne ale prawdziwe. Przy małym rozrabiace trzeba na prawdę mieć oczy dookoła głowy, bo nigdy nie wiadomo co wymyśli.
OdpowiedzUsuńJesteś autorem pierwszego komentarza w tym blogu :)
OdpowiedzUsuńRacja, trzeba mieć oczy dookoła głowy.
Pozdrowienia!