wtorek, 25 marca 2014

Siedmiolatek.

O zabawach z sześciolatkiem pisałam tutaj. Odnosi się to pewnie w większości również do siedmiolatka.
Znalazłam "spis cech" siedmiolatków na portalu "DzieciRosną". Charakterystykę.
Zgadza Wam się z doświadczeniem i obserwacjami?

http://www.dziecirosna.pl/szkola/rozwoj/rozwoj_psychofizyczny_siedmiolatka.html

Pozdrowienia.

poniedziałek, 24 marca 2014

B jak bardzo śmieszne.

Córka: Pisze literkę B.
Mama: - Najpierw laseczka, później brzuszki.
Tata:    - Aaaaaaaaaaahahahahahahaha.
(Zboczeniec)



piątek, 21 marca 2014

Czujesz, że jestes złą matką? Przeczytaj.

Kocham to moje dziecko najbardziej na świecie, nieba bym mu chciała uchylić, a ono ciągle jest niezadowolone, niegrzeczne, krnąbrne, czuję się bezradna. Czasem wrzasnę z tej bezsilności, albo rozpędzę się i dam klapaka, czego natychmiast szczerze i głęboko żałuję, ale mam wrażenie, że się inaczej nie da. Co robię nie tak? Dlaczego inne dzieci słuchają co się do nich mówi, są grzeczne, posłuszne, przyjazne i miłe, a moje to jak diabeł wcielony i nie mam już sił... Ciągle jest nie tak, ciągle zgrzyty, awantury, przepychanki. Czuję, że jestem do niczego i chyba nigdy nie powinnam mieć dzieci.
Znacie to?

W 2009 roku do czwartkowej gazety wyborczej dołączany był zeszyt "Lepsze życie. Poradnik psychologiczny." Nie mam wszystkich zeszytów, ale mam kilka, a wśród nich taki:
"jak być wystarczająco dobrą matką"

Na stronie 3 na marginesie i fioletowym tle widnieje tekst pana Krzysztofa Srebrnego zatytułowany "Osiem zakrętów". Szczególnie wart przytoczenia wydał mi się "zakręt 4 - Matka zależna od dziecka. ". Cytuję:

"Są dzieci, które ułatwiają swoim matkom bycie wystarczająco dobrymi. No, bo są pogodne, a wdzięcznością przyjmują opiekę, śmieją się, próbują nawiązać kontakt. Ale są tez dzieci trudniejsze. Takie, co dużo płaczą, gryzą, pokazują, że są niezadowolone.
Ta sama matka w tej samej sytuacji życiowej, gdy to dziecko jest pogodne i wdzięczne, będzie jakby bardziej zadowolona z siebie, a co za tym idzie, będzie lepiej znosić nieprzyjemne rzeczy. I będzie też spokojniej na to dziecko patrzeć, a wiec będzie się go lepiej uczyć. Jednym słowem, będzie się jej łatwiej rozwijać jako matce. Natomiast w tej drugiej sytuacji jest większe prawdopodobieństwo, że ta sama matka będzie sfrustrowana i pełna wątpliwości co do tego, czy ona w ogóle nadaje się do bycia matką. Będzie na siebie zła, czyli wściekła na dziecko, a więc ono będzie jeszcze bardziej płakało, a ona będzie jeszcze bardziej sfrustrowana jako matka."


Przez długi czas sądziłam, że to ja kształtuję moje dziecko i jeśli ono jest nieznośne, to znaczy, że ja coś zawaliłam w procesie wychowania. Mówi się przecież, że to rodzice kształtują dziecko, jeśli w rodzinie wszystko jest ok, to dziecko też jest ok, itd.  Pełna odpowiedzialność za wszelkie zachowania dziecka na barach rodziców. Uświadomił mnie jednak jeden z moich licznych psychologów, że istnieje coś takiego jak charakter dziecka, a także, że dziecko to też człowiek, który może mieć gorszy dzień. Spadł mi wtedy z ramion ogromny ciężar, bo winiłam się za wszystko, co było nie tak. Uświadomiłam sobie wtedy, że moje działania mają pewien zasięg, ale nie jestem w stanie kontrolować całości wszechświata. Moje dziecko jest osobnym bytem z własnym systemem nerwowym, emocjami, frustracjami i mogę robić wszystko książkowo a i tak może być ...niefajnie. Szczególnie gdy pula genów wygenerowała ...nie-aniołka. 

Pozdrawiam.

środa, 12 marca 2014

Mamo, a co to jest burdel?

Te książeczki z dowcipami (przychodzi baba do lekarza) muszę chyba schować głębiej... może już za późno?

Idziemy dziś rano do szkoły. Moje dziecko, drepcząc niedbale, siłą głosu Fluttershy (Przyjaźń to magia ;) ) zadała mi tytułowe pytanie. Miałam wrażenie, że się przesłyszałam. Hm, miałam nadzieję, że się przesłyszałam.
- Słucham?
- CO TO JEST BURDEL?! - Wywrzeszczała Młoda.
(Mamuśka przeczyść uszy, noś aparat, chodź przychylona, nie każ powtarzać tych pytań, co ludzie powiedzą! )
No to się nie przesłyszałam. Nigdy nie kłamałam dziecka w żadnej, nawet najtrudniejszej sprawie. A to... jak to rozegrać? No jak zwykle, powiem prawdę. Wytłumaczyłam najdelikatniej jak umiałam.
- Aha - skwitowała moja siedmiolatka z lekka zdziwiona.
- A skąd znasz to słowo? - poszłam po rozum do głowy (lepiej późno niż wcale)...
- No bo burdel to znaczy też bałagan... - odpowiedziała moja siedmiolatka.
(Brawo mamuśku...)

sobota, 8 marca 2014

Jakieś fytania?

Dawno, bardzo dawno temu (1995r) kupowałam Dowcipy z wydawnictwa PODULKAstudio. Jak z większością rzeczy - szkoda było wyrzucić. Doczekałam się momentu, gdy dowcipy odgrzebało moje dziecko i oto co zaserwowało przy jednej z kolacji:

- Opowiem wam dowcip:

Przychodzi baba do logopedy:
- Fanie foktorze, nie wymawiam  fwóch liter: "f" i "f".
- Niech się fani nie frzejmuje, ja nie wymawiam czterech liter i fówno to fofo obchodzi! A jak to fomuś frzeszfadza, to może mnie focałować w fufę...

;)


poniedziałek, 3 marca 2014

Samodzielne jedzenie - mój pierwszy raz.

Nadchodzi taki moment w życiu dziecka i rodzica, że dziecko przejmuje z ręki rodzica ...łyżkę ;) .
Żeby straty były jak najmniejsze polecam Wam dać dziecku do jedzenia serek homogenizowany.
Jest gęsty, konsystencja sprawia, że dobrze trzyma się łyżki i jest smaczny.
Zapraszam na zdjęciowy fotoreportaż z pierwszego samodzielnego jedzenia mojej córki.






Bardzo dobrze jej szło! Łyżka naprawdę trafiała do buzi :)

Bądź świadomym rodzicem.

Na dzień dobry filmik, króciutki.


Każdy z nas był dzieckiem. Jak to pamiętacie? Jakimi jesteście dorosłymi? 
Jesteś osobą, która powtarza w duchu: nie będę taką matką (takim ojcem) jaką była moją matka (jakim był mój ojciec)? Bardzo wiele takich osób znam.
A czy wiesz, że uciec od tego wzorca jest trudno? Może się zdarzyć, że pewnego dnia Twoje własne zachowanie Cię zaskoczy tym, jak bardzo podobne jest do zachowania Twojego rodzica, a czego tak bardzo chciałaś/chciałeś uniknąć? 

Jesteś dorosłym człowiekiem i rodzicem. Od Ciebie oczekuje się odpowiedzialności i rozwagi, kontrolowania emocji. Jak to zrobić, gdy życie okazuje się zaskakująco ciężkie, dziwne, pogmatwane, pełne niewiadomych?

W stosunku do dziecka musisz być niczym wielka, spokojna, stabilna góra. Twoje dziecko musi czuć, ze jesteś mocno osadzony w rzeczywistości, że jesteś przewidywalny, że jest przy Tobie bezpiecznie i że może na Tobie polegać. W Tobie dziecko musi mieć oparcie i pomoc. 
Jako rodzic nie możesz w swojej osobie łączyć kochającego człowieka i tego, który rani i sprawia przykrość, albo jest przyczyną cierpień. Taki misz masz jest bardzo trudny do pojęcia.

Wyobraź sobie przez chwilę siebie jako dziecko. I takiego nieprzewidywalnego rodzica, który raz mówi, że kocha, a raz serwuje klapsa, bo nerwowo nie wyrobił. Wyobraź sobie, że czasem przychodzi zdenerwowany i w sumie nie musisz nic nabroić żeby wywołać gniew rodzica. Nie wiesz na czym stoisz, nie wiesz jakie Twoje zachowanie wywoła jaką reakcję, nie umiesz sam dojść do ładu ze swoimi uczuciami do tej osoby. Pomyśl, gdyby jakiś obcy człowiek był tak nieprzyjemny, unikałbyś go. Ale tu sytuacja jest inna, bo Ty jesteś od tego człowieka zależny jako dziecko. A dziecko ma inną percepcję świata niż dorosły. Dziecko odbiera utratę miłości rodzica jako coś co zagraża jego przetrwaniu! A utratą miłości są klapsy, krzyki, poniżanie, etykietowanie (ty tępaku, ty brudasie, ty fajtłapo), brak uwagi, brak... miłości. 

Wiem, nie jesteśmy robotami. Miewamy gorsze dni, zresztą dzieci też. Ważne, żeby dziecko wiedziało, że to nie jego wina. Dzieci zawsze winią się za rozmaite sprawy dotyczące rodziców. Szukają przyczyny, nie znajdują na zewnątrz, bo przecież z dzieckiem nie rozmawia się o problemach w pracy, to znajdują w sobie. "Szukajcie a znajdziecie"... niefortunnie. 

Polecam Wam Piżamowe Party. Wspólnych 25 minut w ciągu dnia. To więcej niż nic, to więcej niż przeciętne, statystyczne 3 minuty spędzane razem z dzieckiem.... 

Dziecko chłonie wszelką wiedzę, uczy się. Jeśli nie może poradzić sobie z kurtką, a ty drzesz się na nie, zastanów się. Też umiałeś wszystko za pierwszym razem? Tego oczekujesz? Perfekcjonizmu za pierwszym razem? To coś z Tobą zdrowo nie tak. Zrewiduj myślenie. Nigdy (albo rzadko) udaje się za pierwszym razem. Naucz dziecko (i siebie), że porażki są wpisane w życie. I to nie jest nic złego. To jest tylko stopień na drodze do uczenia się.

Pamiętam, że nie mogłam wyobrazić sobie, że daję dziecku łyżkę i że je samodzielnie. Widziałam umazane dziecko, ściany, podłogę i wizja tego była tak mało zachęcająca, że brałam łyżkę sama i karmiłam córkę. Oszczędzając sobie pracy robiłam coś za moje dziecko. Znacie to? Ja wiem, że jak ja nakarmię, to się nie nabrudzi, że jak ja zawiążę buty, to będzie szybciej... ale czego się wtedy uczy Wasze dziecko? Niczego.  

Kiedy dziecko idzie do żłobka już jest zdane na łaskę pań opiekujących się dwudziestką takich dzieci i ...na samego siebie. To czas ćwiczenia samodzielnego ubierania się, jedzenia, komunikowania potrzeb. Rozmawiałam z panią na temat samodzielnego jedzenia i podzieliłam się obawami... pani psycholog nie kiwała głową ze zrozumieniem. Powiedziała: niech pani zawiesi stare prześcieradło dookoła miejsca gdzie dziecko je, ale niech je samo! Niech próbuje! Chcecie zobaczyć pierwsze próby? Zapraszam tutaj. Osiągnęłyśmy sukces. Każdy w końcu by się nauczył jeść, na przykład w żłobku, ale po co narażać dziecko na stres, skoro pewne czynności można opanować w bezpiecznym domu? 

Pewnego dnia poszłyśmy na jedno ze spotkań razem z Młodą. Pani wlała jej sok do szklanki, a dziecko, chcąc się napić, przechyliło i wylało cały na siebie. Miałam krzyczeć? Zbić? Tak mi było jej szkoda, że zalała swoją sukienkę, była zaskoczona tym, co się stało i picie zamiast wlecieć do brzuszka zostało stracone. Dlaczego tak się stało? Bo ułatwianie życia to często iluzja - kubek niekapek - dla rodzica luz, bo się nie musi martwić o zalewanie ubrań, podłóg i innych. Tylko że w żłobku nie dostaje picia w kubku niekapku, ale w zwykłym kubeczku ...i nie umie się napić! To samo z tymi dziwnie wykrzywionymi widelczykami! Po co? Żeby było łatwiej? Przyzwyczaisz dziecko, a potem będziesz znów uczyć używania czegoś innego niż do tej pory. To chore! Koleżanki synek dostawał picie w kubeczku, nie w niekapku. Nie miał problemu z piciem w żłobku, bo umiał. Mądra mama nauczyła dziecko pić ze zwykłego kubeczka. 

Różne rzeczy dzieją się w życiu i różne emocje dopadają dorosłych. Nie możesz jednak bezmyślnie podawać tych emocji dalej, szczególnie do słabszych... szczególnie do swojego dziecka! 

Jako rodzic jesteś dla dziecka najważniejszy na świecie. Jeśli Ty je zawiedziesz, to kto je będzie chronił przed światem, kto będzie przewodnikiem, kto ukoi lęk, otrze łzy, pomoże przebrnąć przez różne doświadczenia? Kto? Kto? Kto? Jeśli z Tobą nie czuje się pewnie i bezpiecznie, to już się tak nie będzie czuć... i to jest cała tragedia. 

Jeszcze jedna bardzo ważna rzecz. Dziecko to Człowiek. Na razie uczy się świata, nie potrafi jeszcze zbyt wiele, ale uczy się, rozwija. I kiedyś urośnie. Sądzisz, że teraz możesz je szarpać, brzydko się do niego wyrażać, krzywdzić je, bo jest małe? BO NIE ODDA? No to uważaj, bo będzie ci wszystko zapamiętane. 
Oszczędź dziecku łez teraz, żeby miało czym płakać na Twoim pogrzebie... Jeśli wyżywasz się na młodszych to żaden z Ciebie bohater... Pomyśl o tym. 

Wiem, że bycie rodzicem czasem przerasta, szczególnie gdy samemu masz jeszcze bałagan w głowie po swoich przejściach z dzieciństwa. Nie przenoś tego na swoje dziecko, daj mu szansę na dobre życie. 

Pozdrawiam.