środa, 12 lutego 2014

Uważaj, bo Cię Dziecko zaskoczy.

W czerwcu 2007 roku Maleńka miała 4 miesiące.
Podczas wizyty u babci spała na środku wielkiego łóżka.
Na chwilę zeszłam do kuchni, wstawić ryż.
Naraz ŁUP! i wrzask dziecka.
Spadła!! A przecież spała! Na środku wielkiego łóżka!
Spadła na głowę, nabiła sobie na czole guza.

(Nie poszłam do lekarza, choć może powinnam. Obserwowałam ją.
Podobno jeśli płacze, to znaczy, ze jest w porządku.
Gdyby upadła i ucichła, nie ruszała się, trzeba natychmiast skontaktować się z lekarzem.
Gdyby jakiś czas po upadku była marudna, nie chciała jeść, wymiotowała, wtedy też trzeba skontaktować się z lekarzem.)


Kiedy już zaczęła chodzić, zrobiła następny numer.
Siedziałam na kanapie, czytając, szyjąc, wszystko jedno.
Naraz moje dziecko wdrapało się na kanapę.
O rajuśku, jak ona to zrobiła? Wcześniej nie potrafiła!
Obserwowałam co zrobi.
Podniosła sobie z tej kanapy co potrzebowała i skierowała się ku zejściu.
Ale jak się skierowała!
Normalnie! Po prostu! Jakby kanapa nie miała krawędzi tylko była na przykład dywanem!
Złapałam ją przeczuwając, że nic sobie nie robi z różnicy wysokości.
Jakże cieszyłam się, że tym razem byłam w pomieszczeniu, gdy ten krok w jej rozwoju miał miejsce!

I jeszcze jedna sytuacja, ale ta zmroziła mi krew w żyłach.
Barierka w łóżeczku Młodej sięgała jej mniej więcej pod paszki.
No nie ma siły żeby wyszła, w moim mniemaniu była bezpieczna, nawet zostawiona na chwilę w pokoju.
Ona spała, a ja zajmowałam się obiadem w kuchni.
Naraz słyszę dziwny dźwięk, dźwięk wazy, która stała na parapecie.
Co jest?
Wchodzę do pokoju i mało nie padłam w progu.
Moje dziecko stało na parapecie i bawiło się wazą...
Jej łóżeczko stało przy oknie, które czasem było otwarte.
Całe, niewiarygodne szczęście, że nie tym razem...
Okno, a za oknem siedem pięter w dół...

Nie sądź, że jeśli dziecko jeszcze się nie przemieszcza, to możesz zostawić je i będzie bezpieczne.
Nigdy nie wiesz kiedy się zacznie przemieszczać i czy to czasem nie będzie ten moment, kiedy pójdziesz do łazienki czy kuchni.
Moja znajoma posadziła dziecko w dość wysokim wózku.
- Nie, nie wypadnie!
Nie wypadnie, bo do tej pory nie wypadł?
Możesz mieć szczęście i faktycznie nie wypadnie, ale możesz go nie mieć.

Bądź ostrożna. Dziecko się rozwija, nabywa nowych umiejętności, może Cię zaskoczyć.
Ono nie ma jeszcze wyczucia, włączonego myślenia o konsekwencjach, niestety.
To my jesteśmy mózgiem chroniącym nasze dziecko.
Musi być ciągle czujny, ciągle włączony.

Życzę, żebyście nie doświadczyli żadnych wpadek.
Pozdrowienia.



2 komentarze:

  1. Oj na dzieci niestety trzeba uważać. Moja mama opowiadała mi jak jej koleżanka właśnie w taki sposób straciła dziecko. Chłopczyk miał dwa lata, bawił się w swoim pokoju z kolegą, mniej więcej w jego wieku, w pokoju było otwarte okno (dzieci były na tyle małe że nikt by nie przypuszczał że są w stanie do niego dotrzeć, okno wysoko, żadnych mebli, krzeseł w pobliżu). Rodzicielki rozmawiały w pokoju obok. Nagle wrzask, krzyk, kobieta wpadła do pokoju, jednego dziecka brak. Chłopczyk wdrapał się na parapet i wyleciał z trzeciego piętra. Zginął na miejscu. Tragiczne ale prawdziwe. Przy małym rozrabiace trzeba na prawdę mieć oczy dookoła głowy, bo nigdy nie wiadomo co wymyśli.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteś autorem pierwszego komentarza w tym blogu :)
    Racja, trzeba mieć oczy dookoła głowy.
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń